1248

Decha w świetliku niechlujnie położona, zresztą ta metalowa też, jak widać. Częsta przypadłość, pamiętam.

Wszystkie "dechy" w ogórkach oczywiście do samego końca były blaszane, później jedynie Kleszczowa wprowadziła PVC.

Poważnie, a myślałem tylko, że te na zewnątrz. No patrz.

Drewniane dechy, a także z PVC to domena Berlietów.

Kolejna lekcja do zapamiętania. Dzięki wielkie. Potem już te z Ikarusów, to dobrze pamiętam.

Dechy do świetlików chyba zawsze musiały być metalowe. Ich konstrukcja była taka, że miały w górnej części dwa bolce, które kierowca musiał wetknąć w otwory w górnej części świetlika. Jak zrobił to niechlujnie, to decha leżała.

To, że przednia decha z numerem często krzywo była włożona to nie wina kierowców. Wynikało to z faktu, iż prowadnice do tablicy przedniej i bocznej były montowane nie w fabryce, a w zajezdniach. I nie zawsze to robiono precyzyjnie. Zdarzało się - jak na zdjęciu - że prowadnice zamontowano zbyt szeroko, więc żeby tablica nie wypadła trzeba ją było umieszczać skosem. Ale bywały też takie sytuacje, że prowadnice były zbyt wąskie, dlatego kierowca - żeby dechę wcisnąć - musiał ją czasem nieźle powyginać.

Dzięki @Rysiek za takie uzupełnienie lekcji, to chyba "korki" się zwało. Potwierdza się zatem, że "wszystkie Ryśki, to fajne chłopaki". Teraz już jestem "prawie Kloss" odnośnie dekorowania Jelczy i jak to właśnie mawiał mój dyspozytor, lecz w zupełnie, ale to zupełnie w innym kontekście. Dzięki i polecam się na przyszłość, jako słuchacz.

Dzięki za dobre słowo. Dziś już trochę późno, ale jutro jeszcze co nieco dorzucę w kwestii "dekoracji"...