474

Jak to było z podziałem odnośnie koloru kierownic? Od kiedy były białe, a kiedy czarne?

Był taki lifting w 1973: czarne kierownice, kanciaste obrysówki i kierunkowskazy, kanciasta listwa podświetlająca tylną tablicę rejestracyjną.

Dzięki za info. Ja nawet czerwone pamiętam, ale to oklejone taśmą.

To było wypełnieinie z PVC wyciągnięte z bocznych listew owinięte wokół koła kierownicy. Częsta sprawa.

O widzisz, otóż to. A swoją drogą ten napis co tam prześwita bardzo bolał mnie swego czasu.
Kierowca włos na brylantynę i pasażerki jego...

I tak siadaliśmy, kierowca tylko mrugał okiem by zacny Nadzór Ruchu się nie trafił. Na masce silnika też jechałem. Smród paliwa twardo i epileptyczne wstrząsy - słowem bajka bez polepszaczy typu gandzia.

Na masce - trumnie, to zawsze próbowałem. Czasem gonił niemilec ale często leżąc i do Piaseczna dojeżdżałem 205. A przede mną gazeta, torba, rozkład jazdy i piękna panorama. I ciuszek jeszcze waniał dłuższą chwilę tym czym obleczona była maska. Paliwko z ogórka to zawsze mi wydawało przyjemny posmród, he he. Ech, było minęło.

Podróż ogórkiem w ogóle była super przeżyciem. Szczególnie przegubowym. Zwłaszcza jak chwiały się na boki ściany obu członów autbusu, al jak lało zdarzał się darmowy prysznic w przegubie na karuzeli...

Ja jeszcze pamiętam ale ledwo z racji wieku. Coś na 109 chyba jeszcze i Tato musiał mnie brać na rączki bo nie chciałem przejść przez karuzelę samodzielnie. A te opończe, to dajcie spokój - brezent najgorszego sortu chyba. Popraw jeśli się mylę.

Masakra, opończe były z płótna wojskowego, więc każda burza to kąpiel. Przeguby darły się, więc i mocno przeciekały, także płowiały, a najgorsze było to, że się rozciągały i ogórkom flaki było widać na każdym zakręcie a to jednak przerażało pasażerów. Ludzie po prostu bali się w to wsiadać. A jak jeszcze był przeciążony, strach był, że człon B fiknie na bok podczas ostrego zakrętu. Na cycku i winogronach Warszawiacy jeździli, to im nie straszno było. Daliśmy więc radę. Dojeździliśmy je.

Daliście i to się liczy. Mój Tato tez na winogronach na Politechnikę i nie tylko. Bo nie ma cwaniaka nad warszawiaka...
Tym razem w Warszawie złapiemy się na pewno tylko rezerwuj kolego pół dnia na rozmowę.

Jasne. Czekam zatem.

Ja też.

A ja pamiętam że niektóre fartuchy na przegubie były bardzo miękkie i delikatne. To było chyba zastępstwo przeciwpyłowe . I miało kolor pomarańczowy. Ale to była pierwsza połowa 70- lat

A ja w przegubowym mając może 5-7 lat odkryłem epokowo, że jak sie stoi jedną nogą na kole w przegubie, a drugą poza, to na zakrecie nogi się przesuwają... A co pisal 2294 : rozkład jazdy to wsuniety pod metalowy brzeg klapy...

Tak jak mówisz kol.2213, właśnie tam. A te nogi, to ja dopiero w Ikarusach, jak już zmężniałem. Nie pamiętam za to w którym współczesnym nie działa z którejś strony.

Pomarańczowe fartuchy dosyć szybko zmieniały kolor na brunatno-zielony. Pamietam jak płynnie przechodziły z jednego koloru w drugi.

Może w Manach?

Z jakiego samochodu pochodzą lusterka widoczne na pierwszym planie