4764

Pamiętam go jeszcze z mozaikowym wyświetlaczem podświetlanym fioletową świetlówką (od nowości), podobnie miał 4763. Wyglądało nawet fajnie.
Każdy chciał powozić bez względu na wzgląd. (to były automaty) Po roku od premiery pouczyłem 4864....

Wyglądało nawet fajnie dopóki nie zaparowało albo nie zamarzło, wtedy nic nie było widać.

Kasprowicza przy Wolumen, dziś jest tu rondo Hutników Warszawskich i al. Reymonta. Przybyszewskiego jest dwie przecznice stąd.

Poprawione. Tego Przybyszewskiego pomyliłem z Oczapowskiego ale zgoda, że Wolumen jest bliżej.

Pamiętam, jak 3 sztuki jechały z fabryki jako nówki Doliną Służewiecką. Na mozaikowym wyświetlaczu jednego z nich widniało: "Edek z fabryki kredek"

Nie, wbrew przypuszczeniom, ja tego wozu wtedy nie prowadziłem

A później?

Później też nie nie jestem z branży...

Przy Onkologii w 97 nóweczka 4771 na 504 mi podjechała, no więc wsiadłem. Czar prysł jak smród tych wszystkich plastików mnie zaatakował. W późniejszych latach smród ropy wyparl te smrody plastiku. Nigdy tych wozów nie lubiłem w przeciwieństwie do kwadratów.

Najbardziej śmierdziało ropą za pierwszymi drzwiami, tam gdzie mieścił się wlew i zbiornik paliwa.

Ja też ich nie cierpiałem. Tandeta okropna. Byle jakie laminaty, sklecone niespójne wzornictwo, smród oleju napędowego, fatalnie wyciszony silnik, wnerwiające odgłosy powietrza wypuszczanego po każdym odhamowaniu... Kwadraty to co innego, więcej w nich było klasyka czyli PR110.

Zawsze się zastanawiałem, jak to było, bo Jelcz robił ówcześnie przecież dokładnie to samo, co Solaris 2 lata później, czyli brał sprawdzone niemieckie podzespoły, sklejał to wszystko razem i w Bolechowie wychodziło Urbino a w Jelczu-Laskowicach gniot.

Jeszcze zapomniałem o najgorszym: drzwi przy zamykaniu i otwieraniu bardzo często wydawały przeraźliwy zgrzyt, to było wnerwiające bardziej niż wszystkie inne wady razem wzięte. Jelcz robił inaczej niż solaris. Starał się robić po taniości, kupował z zagranicy tylko to co musiał (silnik i skrzynię). Reszta była klecona: drzwi, ogrzewanie, panel sterowania... No i nie miał wyjściowego modelu który by ustawił poziom technologii, tak jak Solaris miał Neoplana.

Oczywiście że miał - M121M to niemal bliźniak O405 tyle że gorszy i z MANowskim silnikiem (poza wyjątkami), od NL212 zresztą. Most, osie, cały napęd ten sam.

Po pierwsze, Jelcz nie produkował wcześniej O405, więc znacznie słabiej znał tę konstrukcję. Nie miał dostępu do technologii produkcji. Po drugie, czy aby na pewno to bliźniak? Most był jelczański chyba?

Wyraźnie widoczna jest dużych rozmiarów obudowa przekładni głównej zmodernizowanego jelczańskiego mostu napędowego MT1032, wykonywanego od połowy lat 70-tych na berlietowskiej licencji.

http://www.lubus.info/index.php/artykuly/12-technika-autobusowa/137-rzut-okiem-na-podwozia-jelcz-m121m-i-neoplan-n4020

Przód też:

http://inforail.pl/ocalic-od-zapomnienia-jelczem-w-nowe-tysiaclecie-czesc-1-_more_7982.html

Nowy niskopodłogowy autobus z podwrocławskiej fabryki otrzymał przednią oś portalową typu Jelcz 65N, znaną z modelu M121

Nieźle! 👍

Przecież kopią Mercedesa O405N jest Jelcz M122MB, a nie M121M.