|
K O M U N I K A T Y |
Strona główna > Komunikacja w latach 1945-1989 > Tramwaje 1946-1989 |
PLIK 1/1496 |
|
|||
|
Infomacje o pliku | |
Nazwa pliku: | 0.jpg |
Nazwa albumu: | Krzysztof_J / Tramwaje 1946-1989 |
Słowa kluczowe: | 13N / alejaJanaPawłaII / awaria / zatrzymanie |
Data: | 1969-1970 |
Miejsce: | al. Marchlewskiego (ob. Jana Pawła II) |
Wielkość pliku: | 557 KiB |
Data dodania: | 19, Sierpień 2024 |
Wymiary: | 1129 x 800 pikseli |
Wyświetleń: | 195 razy |
URL: | http://omni-bus.waw.pl/archiwum/displayimage.php?pid=117542 |
Ulubione: | Dodaj do ulubionych |
Komentarz 1 do 8 z 8 Strona: 1 |
|
|||
Lubiłem takie awarie. Potem się jechało potrójniakiem (albo i zwykłym podwójnym składem) komfortowo a niekiedy samemu w wagonie Teraz jakby rzadziej się zdarza, i tramwaje rzadziej się psują, i pomoc szybciej przybywa (wtedy to trzeba było znaleźć telefon najpierw) i nie pakują się w korek bez sensu.
|
|
|||
W tamtych latach, to nie były awarie pojedynczych pojazdów, ale zasilania sieci. Podstacje trakcyjne nie miały wystarczającej mocy. Takie przestoje tramwajów i trolejbusów dawały pożywkę decydentom, którzy chcieli doprowadzić do likwidacji linii trolejbusowych oraz tramwajowych.
|
|
|||
No, tu akurat mamy 13N, które w początkowym etapie uwielbiały defektować w najmniej odpowiednich momentach.
|
|
|||
Bardzo często były to awarie pojazdów. Niekiedy motorniczy nogą przestawiał wajchę która chyba odłączała oś (zasilanie? bo chyba nie mechanicznie silnik?) albo przyjeżdżał nadzór ruchu i odpalali sterowanie z drugiego wagonu, a w pierwszym pantograf był opuszczany przez wybranie liny i zawiązanie węzła/supła
|
|
|||
Umówmy się, pożary takie sportretowane przez Mistrza Bareję w Zmiennikach to tez była bardzo częsta przypadłość. en smród palonego bakelitu to do końca życia będzie mi sie kojarzył z podróżami 13N z Marchlewskiego na Podleśną
|
|
|||
Smród (dla mnie zapach bo lubiłem) wygrzanej izolacji był nie zawsze związany z awarią. Był intensywny jesienią w sezonie liści i mazi na torach, w epoce podkutych kół i ledwo toczących się tramwajów ciągle łupiących hamulcami szynowymi. Wtedy silniki przy każdym rozruchu się rozbiegały i wszystko się grzało a niekiedy nawet zapalało.
|
|
|||
No ale jak za bardzo rozbiegały się to wywalał stycznik albo podstacja nawet.
|
|
|||
Raczej nie były to duże prądy. Rozbiegały się silniki i zwykle nawet w wagonie nic się nie wywalało, bo i nie brało to zbyt dużo energii. Wtedy motorniczy odpuszczał a potem znowu. I tak po 3-4 próbach się rozpędzał do 20-30 km/h a potem buch! szynowymi i taka to była jazda.
|
Komentarz 1 do 8 z 8 Strona: 1 |