5209, 5201

Nóż się w kieszeni otwiera, jak sobie przypominam tamte czasy. Wozy źle zbudowane, multum reklamacji, w końcu rezygnacja i kasacja.

Sama prawda.

Budowa hotelu Marriott rozpoczęła się w drugiej połowie 1977, na zdjęciu widać już kilkunastopiętrową konstrukcję szybu głównego, więc nie może być to rok 1977

To chyba koniec maja 1979 r. Na placu trwa budowa ołtarza na mszę 2 czerwca.

Zwraca też uwagę dawny przebieg trasy przez środek placu.

Oczywiscie nasuwa sie logicznie 1979; dodatkowo widac chyba ze dwa samochody Polonez... (wiec tym bardziej)

Pamiętam moment jak pojawiły się pierwsze PR110U 48** na mojej linii 157, którą jeździłem do szkoły. Na nowego Jelcza trzeba było trafić, więc czasami musiałem na niego długo poczekać . Poza ogórkami, które były standardem na tej linii, peerki były ultra nowoczesne. Niesamowicie skrzypiały poręcze, a właściwie ich mocowanie (przypomniało mi się to jak miałem okazję przejechać się Solbusem 107*). Jeszcze większym szałem był przegubowy Ikarus na tej linii. Niestety, Kleszczowa miała tylko dwa wozy 2200 i 2199, więc Ikarus na 157 trafiał się bardzo rzadko. Ale się trafiał i najczęściej był to 2200, zaś 2199 widywałem na 191... To tak w ramach peerkowych wspomnień... A chwilę potem zmieniłem dzielnicę i znalazłem się w obszarze działania głównie Redutowej. Fajną linią było 163 obsługiwane tylko ikarusami z R7.

Ja pamiętam jak w 1992 roku przyszedł Denis 4260 i jeździł na stałe na linii F. To był pierwszy powiew zachodu, nowoczesności. W niedziele całe rodziny wychodziły na przystanki w oczekiwaniu na przejażdżkę tym cudem techniki

Denisa też pamiętam. Ale miałem odmienne spostrzeżenia. On był z zewnątrz potwornie brzydki, toporny i "pancerny" (mnóstwo nitów na wierzchu). Wizualnie zdecydowanie na niekorzyść, szczególnie względem tego co jeździło w Europie Zachodniej. Sto razy ładniejsze były pchacze Ik435. Ale media nim się zachwycały i rozpisywały o lukratywnym kontrakcie z Brytyjczykami. W planach miał zastąpić Ikarusa i być podstawowym modelem KM w Warszawie. Zapewniały, że jest bardzo wytrzymały na warszawskie dziury, a bez jakiegokolwiek remontu ma przejeździć co najmniej 20 lat... Średnio podobała mi się ta perspektywa.... Dostarczono jeszcze 2 sztuki w kolejnym roku i ... na szczęście skończyła się przygoda z tym modelem....

Dennis był specyficznie brytyjski. Mi się bardzo podobał bo był mało plastikowy. Te nity były świetne, tak samo jak eleganckie siedzenia z chromowanymi uchwytami. I poręcze z "mikrowgłębieniami" jak piłka golfowa. Biznesowo to nie miało sensu, tym bardziej że nie było przegubowej wersji. No i on był 6260 raczej?

Pełna nazwa firmy obecnie brzmi: Alexander Dennis Ltd. https://www.flickr.com/photos/103374223@N04/24473532037 Tak wygląda jeden z ostatnich nabytków w mieście, w którym żyję. Nastąpiła fuzja z firmą Alexander. W1992 był to: Dennis Lance. Kiedy przyszedł otrzymał numer 4260 (w papierach). Później zmienili na 6260 i naniesiono numery na wóz.

O te poręcze ala piłka do golfa też pamiętam, z tylu miał chyba 4 miejsca i konstrukcję na bagaże?

Trzy i półki. http://omni-bus.eu/archiwum/displayimage.php?pid=105457
Zastanawiam się co to za turystyk w środku, lecz nic mi nie świta.